Georges Brassens: Les passantes
GLI EXTRA DELLE CCG / AWS EXTRAS / LES EXTRAS DES CCGLa versione polacca di Tomasz Misiewicz dal sito Sylwek | |
НЕЗНАКОМКИ Хочу посвятить эту песню Тем женщинам, коим уместней Не песню, а жизнь посвятить. Всем тем, с кем нас близко ль, далече Сводили случайные встречи Чтоб раз навсегда разлучить. Той грации, что на рассвете Появится в тонком корсете В окне и исчезнет опять. А ты, обомлевший, неловкий Стоишь под окном незнакомки, И взгляда не в силах отнять. И той, чьи глаза и чей профиль Как оды прекрасные строфы Скучать не давали в пути, Кого за недолгие мили Вы поняли и полюбили И все-таки дали уйти. И той, что по жизни послушно Бредет с существом равнодушным Не смея мечтать об ином, Чей взгляд, встретясь с вашим случайно Вдруг явит всю бездну отчаянья, В порыве безумном, хмельном. Тому, кто со счастьем обвенчан Легко те короткие встречи Забыть, расставаясь с былым. Попутчиц прекрасные лица, Надежды, которым не сбыться Рассеются в прошлом как дым. Но грезим, проживши напрасно О всех, кто нам тайно и страстно Сулил неземную любовь. Сердцах, что нас ждут и доселе, Устах, что вкусить мы не смели Любимых, не встреченных вновь. И в час полуночного бденья Встают чередою виденья И шаря рукой, как в бреду, Мы тянемся к тем, кто не с нами Зовем их немыми губами, И плачем, обняв пустоту. | ULOTNE Kobietom pieśń tę dedykuję Tym, które kocham, lubię i szanuję Za kilka chwil w sekretnym śnie Tym, których nawet znać nie raczysz A także takim, które los przeznaczy Choć nie natkniemy na nie się Tym, które widzę objawione Przez moment z okna swego wychylone W sekundę, mdlejąc znikną het A jednak piękna ich sylwetka Tak delikatna, zgrabna jak nagietka Że w osłupieniu stygniesz wnet Tancerce szczupłej, która walca Smutna, nerwowa tańczy go na palcach Chociaż karnawał mamy tu Która pozostać chciała w cieniu Nie powróciła, teraz trwa w skupieniu Na innym balu tańczy znów Dla towarzyszek mej podroży Przy których droga nigdy się nie dłuży Ich oczy, pejzaż pól i łąk Samotność znika, gdy są obok Nie krzykniesz „Stój!”, gdy pójdą swoją drogą Nie wstrzymasz, nie pochwycisz rąk Tym wszystkim, które już zajęte Mimo, że z kimś im całkiem obojętnym Dlatego czują szarość dnia Choć dały złudne wam szaleństwo I melancholii przyziemnej przekleństwo Do oczu, w których nie przejrzysz się Widoki w kadrach osadzone Nadzieje aż do dzisiaj niespełnione Jutro zapomni o was świat Gdy szczęście sprzyja nam ułomnym To zapamiętać go nie będziesz skłonny I po epizodach ginie ślad Lecz gdy się zmarnowało życie To swej zazdrości kryć już nie musicie Do szczęść, co łatwo dostrzec je Do pocałunków gorejących Do serc uparcie wiernie czekających Do oczu, w których nie przejrzysz się Gdy wieczór nudny, daję słowo Samotność swą wypełnisz dość jałową Ulotnych wspomnień przemknie rój Plączą się usta z żalu wściekłe Na myśl o paniach, które nam uciekły A nie umieliśmy krzyknąć im: „Stój!” |