Pierwszy list do Leonarda Cohena
Jacek KleyffOriginale | Una specie di traduzione a richiesta brusca |
PIERWSZY LIST DO LEONARDA COHENA | PRIMA LETTERA A LEONARD COHEN |
Ja, panie Cohen, od pewnego już czasu szukam w sobie spokoju... Jak ty, świat cały, Kanadę, w trzydziestych, ja trochę później Polskę zastałem. Kraj taki sam, geografii szerokość i wilgotność powietrza, to wszystko mam, kocham tutaj i mieszkam. Ale wielka Kanada to ocean jodłowy... Nawet kiedyś przywieźli o nim film do mej szkoły A o widzianych nieszczęściach czysto śpiewać jest ciężko, zresztą ja nie mam źle; wiesz, ostatnio się staram tu być supermanem duchowym; wiesz, ostatnio tu robię za ironistę... Czasem piszę, nawet ci się pochwalę swym dwuwierszem najnowszym: "Darmo szkoły i szpitale głodu nie ma przecież wcale"... ("Mysz z ogromnym ludzkim uchem, łódka Bols'a pełna druhen.") | Io, signor Cohen, da qualche tempo abito più vicino alla pace Come te, il mondo intero, il Canada io, un po’ più tardi ho conosciuto la Polonia. Un paese uguale la latitudine e l’umidità ce l’ho, amo e sto qua Ma il grande Canada è un oceano di abeti alla mia scuola ci hanno persino portato un film sopra E scrivere delle disgrazie vedute è difficile farlo in modo chiaro. Ma, del resto, io sto bene abbastanza e sai, ultimamente cerco di essere una specie di superman spirituale, Lo sai, negli ultimi tempi cerco di fare l’ironico. Ogni tanto scrivo, e vorrei vantarmi di questi due versi miei nuovi di zecca: „Scuole e ospedali gratis visto che la fame non c’è...” ("Un topo con grandi orecchie umane, una barca a vela BOLS piena di verginelle".) |
Gdy tak patrzę na wszystko, wszystko widzę, chcąc nie chcąc, w przyczynowym łańcuchu, coraz dalsze - na dalszym obwodzie, bliskie - blisko, a najbliższe do czucia oddechu i pulsu. tylko siebie zobaczyć nie mogę... Tylko siebie, jak nie można zobaczyć z tyłu, z lewej błotnika w martwym kącie dwóch bocznych luster co pomiędzy? - nikt nie wie. | Quando guardo tutto così vedo tutto involontariamene in una catena casuale, sempre più lontano, in un girone più distante quel che è vicino è vicino e si sentono più vicini il fiato e il polso e solo me stesso, solo me stesso non riesco a vedere Non riesco a vedere me stesso, come non si riesce vedere dietro, il parafango sinistro Nell’angolo morto di due specchi Cosa c’è in mezzo, non lo sa nessuno. |
Ze ślepego ogniwa trzeba będzie się kiedyś wyłuskać jak z jajka, by wreszcie pofruwać, polatać... Stary Hindus wciąż mówi: "Teraźniejszość to brama wyłączna do świata" każdy ma jedną z bram tyle bram, a tyle zabitych deskami... ślepych bram rośnie stan, jak pali się lont, i lont nie wie, czy nie kończy się palić. | E dalla maglia cieca occorrerà sfilarsi prima o poi come da un uovo, per volare, planare finalmente. Dice un vecchio Indù: „Il presente è l'unico portone del mondo”, ognuno ha una porta e sono così tante le porte sbarrate dai quattrini. Sta aumentando il numero di porte cieche proprio come sta bruciando la miccia e la stessa miccia non sa di star bruciando. |
Ja, panie Cohen, jeśli tu się wytoczę ze swej drogi na jeziora tak wielkie jak twoje, wtedy uwierz mi, Cohen, boczne lustra i oczy przestroję na najlepszą dziś drogę, już wyłącznie i tylko na wiatr, wodę, słońce i ogień. | Io, signor Cohen, proprio qua sto a scavalcare il solco Su un lago così bello come lo Hańcza e mi devi credere, Cohen, gli specchi laterali e gli occhi già metto a posto verso il vento, l’acqua, il sole, il fuoco e l’arcobaleno. |
Zrozumiałem też dziś, zrozumiałem, jak jeszcze jesteśmy bezbronni, no bo tu na tej ziemi już nie znajdzie się nikt, kto by wszystko to mi udowodnił. | Ho capito anche, oggi l’ho capito come siamo inermi ancora perché qui, in questa terra non si troverà nessuno, che riuscirebbe a dimostrarmi tutto questo. |