Lingua   

Кони привередливые

Vladimir Semënovič Vysotskij / Владимир Семёнович Высоцкий
Pagina della canzone con tutte le versioni


Versione polacca di Agnieszka Osiecka
KONIE NAROWISTEKONIE
  
Wzdłuż urwiska, po krawędzi, wąskim traktem nad otchłaniąCzarne konie, czarne wichry dwa, unoszą mnie, unoszą,
Konie swe nahajką smagam, i popędzam, i poganiam -nie chcą wody pić, o jadło mnie nie proszą.
Duszno mi, powietrza mało, chciwie chwytam wiatr ustami,Czy powietrza tak mi mało, czy mnie piekło zawołało,
Przepaść wciąga nieuchronnie w umieranie, w umieranie...że pomykam jak na skrzydłach, wilki płosząc?
  
Trochę wolniej, konie, wolniej, śpieszyć się nie trzeba,Dajcie pożyć konie, dajcie, dajcie dożyć konie,
Nie zwracajcie uwagi na bat -na cóż bracia nam ten wieczny lot?
Ani pożyć nie zdążyłem, ani się wyśpiewać...Cóż mi za konie los nadarzył, jakby w nich palił ktoś,
Nie unoście mnie w śmierć, dajcie choć parę lat!a ja żyłam nie dość i śpiewałam nie dość.
  
Jeszcze krew w żyłach wre, Jeszcze tyle się chce,Koniom wody by dać, śpiew dośpiewać i trwać,
Jeszcze przecież nie czas - Jeszcze nie, jeszcze nie!jeszcze dzień, jeszcze noc na wichurze by stać.
  
Zginę, jak drobinkę pyłu zdmuchnie, zmiecie mnie huragan,Będzie tak, że gdzieś w pół drogi byle wiatr mnie w końcu zmiecie
W sanie zgarną mnie o świcie i powloką w dal galopem,i zataszczą mnie na saniach, i dopalą mnie jak świecę.
Nie tak prędko, moje konie, odpocznijcie sobie, błagam,Ech, ty psie o diablej twarzy, nie poganiaj moich koni,
Dajcie mi choć chwilę czasu, dajcie pożyć jeszcze trochę!daj mi chwilę, by pomarzyć, dorzuć drugą, żeby zmądrzeć.
  
Trochę wolniej, moje konie, śpieszyć się nie trzeba,Dajcie pożyć konie, dajcie, dajcie dożyć konie,
Niech władzą nie będzie wam bat,na cóż bracia nam ten wieczny lot?
Ani pożyć nie zdążyłem, ani się wyśpiewać...Cóż mi za konie los nadarzył, oba jak czarty złe,
Nie unoście mnie w śmierć, dajcie choć parę lat!a tu dożyć się chce i dośpiewać się chce.
  
Jeszcze krew w żyłach wre, Jeszcze tyle się chce,Koniom wody by dać, śpiew dośpiewać i trwać,
Jeszcze przecież nie czas - Jeszcze nie, jeszcze nie!jeszcze dzień, jeszcze noc na wichurze by stać.
  
Dojeżdżamy: nie ma spóźnień na spotkanie z Panem Bogiem,Jestem w porę, chwała Bogu, kto by śmiał się spóźniać w raju?
Tylko czemu aniołowie mają głosy takie groźne?Czy to anioły słychać już, jak bezradośnie mi śpiewają?
Może to dzwoneczki w saniach rozdzwoniły się na trwogę?Czy to może dzwonek dzwoni, pół się śmieje i pół szlocha?
Może ja na konie krzyczę, żeby niosły mnie ostrożniej?Czy to ja się drę i klnę, ten zaprzęg mój, te bestie dwie.
  
Trochę wolniej, konie, wolniej, śpieszyć się nie trzeba,Dajcie pożyć konie, dajcie, dajcie dożyć konie,
Nie zważajcie, kochane, na bat -na cóż bracia nam ten wieczny lot?
Ani pożyć nie zdążyłem, ani się wyśpiewać,Cóż mi za konie los nadarzył, jakby w nich palił ktoś.
Nie unoście mnie w śmierć, dajcie choć parę lat!A ja żyłam nie dość i śpiewałam nie dość.
  
Jeszcze krew w żyłach wre, Jeszcze tyle się chce,Koniom wody by dać, śpiew dośpiewać i trwać,
Jeszcze przecież nie czas - Jeszcze nie, jeszcze nie!jeszcze dzień, jeszcze noc na wichurze by stać.


Pagina della canzone con tutte le versioni

Pagina principale CCG


hosted by inventati.org